Skip to content

Myślnik

Refleksje nieutracone – odnajdywwanie prawdy, piękna i dobra

W Mariupolu najbardziej się obawiałem tego, że się zamienię w zwłoki, które potem nie zostaną odnalezione pod gruzami

Posted on 2025-07-122025-07-12 By Irena Kulesza Brak komentarzy do W Mariupolu najbardziej się obawiałem tego, że się zamienię w zwłoki, które potem nie zostaną odnalezione pod gruzami

Найбільший страх у Маріуполі був стати трупом, який потім не знайдуть під завалами

https://www.pravda.com.ua/articles/2024/03/24/7447829

SEWHIL MUSAJEWA — Niedziela, 24 marca 2024, 05:30

Mój rozmówca Sasza ma 21 lat. Rozmawiam z nim na centralnym placu niewielkiego niemieckiego miasta – Sasza ma pół godziny wolnego czasu przed zajęciami. Od prawie roku mieszka w Niemczech i uczy się języka. Jest uchodźcą z Mariupola, wraz z rodziną spędził tam najcięższe miesiące oblężenia miasta.

Przed pełnoskalową inwazją Rosji na Ukrainę chłopak był studentem. Chciał zostać logistykiem, zajmować się planowaniem i realizowaniem przepływu dostaw międzynarodowych oraz dużo podróżować. Przyznaje, że – przed opuszczeniem rodzinnego miasta latem 2022 roku – zdążył zwiedzić jedynie Odessę.

Marzec jest pełen tragicznych dat związanych z Mariupolem. W marcu Rosjanie ostrzelali szpital położniczy, co pokazali Mścisław Czernow i Jewhen Małolietka w nagrodzonym Oskarem filmie „20 dni w Mariupolu”. W marcu też uderzyli w budynek Teatru Dramatycznego, a na skutek ataku pod gruzami pozostały setki mieszkańców miasta.

Sasza opowiedział własną historię oblężenia Mariupola i ucieczki z niego. Prosił, byśmy nie podawali w tekście jego nazwiska, ażeby nie narażać na niebezpieczeństwo krewnych, którzy do dziś tam mieszkają. Rozmawialiśmy z nim także o tym, jak aktualnie wygląda życie w Mariupolu.

Niżej przytaczamy relację Saszy w pierwszej osobie.

Przed wojną

Urodziłem się i dorastałem w Mariupolu.

Gdy Rosjanie okupowali to miasto po raz pierwszy [chodzi o utworzenie tzw. Donieckiej Republiki Ludowej („DRL”) w Donbasie – przyp. tłum.], byłem mały, nie bardzo się interesowałem, co się dzieje, chociaż tamte wydarzenia wpływały na życie miasta. Gdy później wspominano wiosnę 2014 roku, zawsze było odczuwalne napięcie. Byłem zdziwiony, że część ludności bardzo nie lubiła żołnierzy z batalionu „Azow”. Szczególnie dotyczyło to osób starszych, które tęskniły za Związkiem Sowieckim, mówiły, że gdy nadejdzie ruski mir, będą mogły swobodnie rozmawiać po rosyjsku.

W ciągu ostatnich kliku lat [przed pełnoskalową inwazją – przyp. red. „Ukraińskiej Prawdy” – „UP”] w mieście robiono wiele, by tam się dobrze mieszkało. W Mariupolu były dwa ogromne zakłady przemysłowe: Mariupolskie Przedsiębiorstwo Metalurgiczne im. Iljicza [Lenina – przyp. tłum.] oraz zakłady Azowstal, ale mieszkańcy dostrzegali, że miasto pięknieje i jest zadbane.

W styczniu 2022 roku nikt za bardzo nie wierzył w wielką wojnę. Nawet wówczas, gdy wszystkie media informowały o rychłej i nieuniknionej inwazji, nie było paniki. Oczywiście, osoby pracujące w policji, w służbach specjalnych czy w wojsku albo wiedziały o tym, co nastąpi, albo po prostu poważnie potraktowały te informacje i opuściły miasto przed rozpoczęciem działań wojennych. Pozostali nie wiedzieli, co ich czeka i się nie przygotowali do tego, że miasto może zostać oblężone przez Rosjan.

Mieszkańcy byli zdania, że okolice Mariupola są dobrze zabezpieczone i nie ma żadnego zagrożenia. Nawet 24 lutego [2022 roku] nikt za bardzo nie poczuł, że się zaczęła wojna. Przez pierwsze kilka dni ludzie jeździli do pracy jak zwykle. Gdzieś były problemy z komunikacją miejską, ale ogólnie życie biegło zwykłym trybem. Moja rodzina była absolutnie spokojna. Nie wiem dlaczego, ale wszyscy byli pewni, że potrwa to tylko kilka dni.

Dopiero po pewnym czasie dowiedziałem się na uczelni, że Siły Zbrojne Ukrainy są w fabrykach, szykują się do obrony miasta, a Rosjanie okupują wioski w obwodzie donieckim.

Oblężenie

Koszmar się zaczął po dwu tygodniach od inwazji.

Najpierw zniknęła telefonia komórkowa, bo Rosjanie zniszczyli wieżę, na której był nadajnik GSM. Potem zniknął prąd. Sklepy były otwarte, ale wszędzie i wszystko (w tym artykuły spożywcze) kosztowało dużo drożej niż przed inwazją.

Osiedla położone na lewym brzegu rzeki Kalmius bardzo cierpiały na skutek ostrzałów, gdyż Rosjanie uderzyli w nie najpierw. W centrum Mariupola panował jeszcze względny spokój. Poszedłem do znajomych, którzy tam mieszkali i zatrzymałem się u nich przez pewien czas. Rano 8 marca w jeden z budynków trafił rosyjski pocisk. Balkony się zawaliły, ludzie się znaleźli pod gruzami.

Wraz z rosyjskimi ostrzałami osiedli położonych w centrum miasta zaczęły się grabieże. Policja robiła, co mogła. Jak przyłapała szabrowników, mówiła: „Proszę tego nie robić”, niektórzy złodzieje byli nawet zatrzymywani. Z czasem jednak skala szabrownictwa była już ogromna i nie udało się tego powstrzymać.

Przez kilka kolejnych dni mieszkaliśmy w centrum miasta, a potem zdecydowaliśmy się przenieść do dzielnicy Nadmorskiej, która leży na nisko położonym obszarze. Nie jestem analitykiem wojskowym, ale wydawało mi się, że być może tam nikomu się nic nie stanie. Stamtąd widzieliśmy łuny pożarów, co chwila wybuchających w dzielnicach położonych wyżej, spadające pociski powodowały, że ogień trawił coraz większe obszary miasta. Pod koniec marca pociski zaczęły spadać także na dzielnicę Nadmorską.

Wraz z sąsiadami przyrządzaliśmy posiłki na dworze. Dzięki temu, że wciąż sprzedawano makaron i mąkę, można było upiec bułeczki albo chleb. Żywność jednak szybko się kończyła. Czasem wybieraliśmy się do centrum miasta, do Teatru Dramatycznego – tam ciągle byli żołnierze albo wolontariusze. Żołnierze rozdawali ludziom pomoc humanitarną – były to głównie skarpetki albo chleb.

Ludzie zaczęli masowo ginąć, gdy Rosjanie zaczęli używać ciężkich miotaczy ognia o nazwie „Sołncepiok” (Солнцепёк) [I1] [słowo oznacza dobrze nasłonecznione miejsce lub największy skwar w ciągu dnia – przyp. tłum.] – o tym, że te miotacze tak się nazywają, dowiedziałem się później. Za pomocą tych miotaczy ognia Rosjanie wypalali kolejne osiedla i dzielnice, które się zamieniały w czarne plamy.

Niektórzy mieszkańcy oskarżali o wszystko władze Ukrainy, przede wszystkim mera miasta, Wadyma Bojczenkę. Opuścił Mariupol, pojechał do Manhuszu, potem w ogóle opuścił obwód doniecki i wyjechał do Zaporoża. Mieszkańcy uważali, że najzwyczajniej w świecie ich zdradził, chociaż w pierwszych dniach pełnoskalowej wojny wszystkich uspokajał i przekonywał, że miasto przetrwa i wszystko będzie dobrze. Ludzie się czuli porzuceni i zdradzeni. Zdawało im się, że władze Ukrainy o nich zapomniały, że to one nie tworzą korytarzy humanitarnych umożliwiających wyjazd z miasta. Nikt nie rozumiał, co się dzieje naprawdę, bo nie było łączności ze światem, nie mogliśmy słuchać ani obejrzeć wiadomości.

W ciągu kilku tygodni marca Mariupol stał się całkowicie czarny, natomiast już w kwietniu zaczęła tam rosnąć młoda zielona trawa. Na tle zniszczonych i spalonych budynków wyglądała surrealistycznie… Nigdy nie zapomnę tamtej wiosny.

Pod koniec marca i na początku kwietnia wszyscy już się bali opuszczać piwnice – ostrzały były bardzo intensywne. W połowie kwietnia zrobiło się spokojniej i po raz pierwszy opuściłem piwnicę oraz osiedle, na którym wówczas mieszkałem. Poszliśmy do budynku Teatru Dramatycznego. Ta wyprawa dotąd pozostaje jednym z najokropniejszych wspomnień dotyczących oblężenia Mariupola. Stałem w odległości 200 metrów od [ruin] teatru – nie można było podejść bliżej, bo zapach rozkładających się zwłok powodował odruch wymiotny.

Nie było gdzie chować ofiar, nie było nawet narzędzi do grzebania, np. łopat, bo większość z nich została zwyczajnie rozkradziona. Na moim osiedlu na ulicach leżały zwłoki żołnierzy z Doniecka albo to, co po nich zostało. Szczątki rozszarpywały koty i psy. Próbowaliśmy zbierać szczątki z ulic, przykrywać, czym się dało i grzebać w ziemi. Potem chodziłem do rosyjskich punktów kontrolnych i mówiłem, że na ulicach leżą zwłoki, które zjadają psy. Rosjanie zbierali szczątki do końca maja.

Pod koniec kwietnia Rosjanie ostrzeliwali głównie zakłady „Azowstal” i okolice portu, a centrum – już nie. Dobrze jednak słyszeliśmy, że atakują wspomniane zakłady, a płomienie i eksplozje były widoczne zewsząd, nawet od strony Mariupolskiego Przedsiębiorstwa Metalurgicznego im. Iljicza. Na „Azowstal” codziennie zrzucano od 3 do 5 bomb, słychać było strzały. Rosjanie używali też miotaczy min i artylerii. Z czasem mieszkańcy Mariupola się do tego przyzwyczaili. Oczywiście, było to przerażające, słysząc wybuchy i strzały ludzie cały czas spoglądali w stronę zakładów Azowstal.

Mogę powiedzieć, że nasza rodzina miała szczęście. W czasie oblężenia miasta straciłem jedynie babcię. Była chora na zapalenie płuc, a z powodu ciągłych ostrzałów nie mógł jej odwiedzić żaden lekarz. Udało nam się ją przewieźć do Nowoazowska, gdzie wkrótce jej życie dobiegło kresu.

Okupacja

W dniach, gdy miasto było ostrzeliwane, ludzie nie myśleli o niczym innym, tylko o tym, żeby przeżyć. Modlili się o życie. Gdy wkroczyli Rosjanie, większość mieszkańców, którzy zostali i przeżyli (w tym o proukraińskich poglądach) próbowała się dostosować do sytuacji. Ludzie się bali, że ich zadenuncjują, po czym trafią oni do piwnic, gdzie Rosjanie będą ich torturowali, a następnie przewiozą do więzienia.

Rosjanie przywieźli ze sobą przede wszystkim pomoc humanitarną oraz mobilne ekrany z nadawaną na żywo propagandą. Stały one obok miejsc rozdawania pomocy i służyły do prania mózgu.

Do tej pory nie wiem dokładnie, ilu mieszkańców Mariupola zginęło. W pierwszych miesiącach okupacji rosyjskiej ludzie mówili o 80 tysiącach. Teraz mówią, że więcej. Wiem na pewno, że było bardzo, bardzo wiele ofiar. Nie mówię nawet o mogiłach zbiorowych, których zdjęcia można było zobaczyć w Internecie. Wiele osób zginęło w piwnicach, bo nie dały rady się stamtąd wydostać po ostrzałach.

Pozostawałem w Mariupolu do lipca. Zdałem sobie sprawę, że ludzie powoli są zamieniani w zombie. Rozumiałem, do czego to prowadzi – wcześniej czy później miały się zacząć czystki i kontrole. Rozumiałem, że tak samo, jak większość mieszkańców o proukraińskich poglądach, będę torturowany – usłyszałem to nawet od rosyjskich milicjantów w jednym z punktów kontrolnych. Wiedziałem, że nie żartują.

Jak opuściłem Mariupol? Najpierw każdego ze swojej rodziny poinformowałem, że tam nie zostanę dłużej. Niemal przekląłem ich wszystkich za to, że – z powodu nienawiści do NATO – ściągnęli do Ukrainy Rosjan. Każdego dnia marudziłem i kwękałem, że nie zostanę w Mariupolu.

Przed wojną udało mi się odłożyć trochę pieniędzy w euro, w lipcu podjęliśmy z mamą decyzję o wyjeździe. Najpierw wyjechaliśmy do Rostowa na Donem, a stamtąd sami ruszyliśmy do granicy z Estonią. Jestem ostrożny – usunąłem ze swego telefonu wszystkie kontakty i udawałem głupiego. Na granicy estońskiej staliśmy, dzięki Bogu, tylko godzinę. Gdy byliśmy na granicy Rosji, padał deszcz, a na granicy estońskiej zaświeciło słońce i się ukazała tęcza. Ucieszyłem się.

Najpierw trafiliśmy do Polski, do znajomych. Potem przyjaciel rodziny zaprosił nas do Czech. Żeby utrzymać siebie i mamę, najpierw pakowałem kable sieciowe. Kierownictwo firmy zwolniło mnie, bo za wolno pracowałem. Trafiłem do fabryki opakowań do wody gazowanej. Jako uchodźca zarabiałem bardzo mało. Rzuciłem tę pracę. Podjęliśmy z mamą decyzję, że spróbujemy życia w Niemczech. Znalazłem się tu w kwietniu 2023 roku.

Mariupol dziś

W Mariupolu zostali moi krewni i przyjaciele. Zycie tam jest dziś bardzo trudne.

Zostały zniszczone zakłady przemysłowe, będące żywicielami miasta. Zakłady Azowstal zostały zburzone do cna, z Mariupolskiego Przedsiębiorstwa Metalurgicznego im. Iljicza Rosjanie wynoszą wszystko, co się da (nawet złom) i wywożą do Rosji. Zycie w mieście jest możliwe dzięki pracom na budowie, w porcie i na targowisku. Część mieszkańców pracuje w gospodarstwach rolnych na przedmieściach, które, dzięki Bogu, nie były ostrzeliwane.

Odbudowa Mariupola – to też rosyjski mit propagandowy. To bardziej zasłona dymna i pranie brudnych pieniędzy niż odnawianie. W Mariupolu zostały budynki, które nie są bardzo zniszczone, gdzie należy tylko wymienić okna. Rosjanie nie mają głowy do ich odnawiania i po „remontach” pogarszają do tego stopnia, że wyburzają.

To samo dotyczy stawiania nowych budynków. Nie trzeba być budowlańcem, żeby rozumieć, że nowe domy nie odpowiadają wymogom istniejącym w mieście – w Mariupolu jest wysoka wilgotność gruntu i powietrza. Rosjanie nie mają pojęcia, jak i co tam należy budować. Mieszkańcy Mariupola pracujący na budowie otrzymują znacznie mniejsze wynagrodzenie, niż przyjezdni Rosjanie. Miejscowi zarabiają od 10 do 15 tysięcy rubli, a „fachowcy” z Rosji – od 50 do 70 tysięcy. Nawet migranci z Azji otrzymują więcej niż miejscowi.

Rosjanie zamieniają Mariupol w miasto pełne bandytów. Aktualnie mieszka tam wielu przybyłych z Osetii, Czeczenii, Dagestanu. W Mariupolu dzieje się niemal to samo, co podczas anektowania Krymu. Przyjezdni mają swoje bandy, między nimi stale wybuchają konflikty i nawet strzelaniny.

W Mariupolu pozostali moi koledzy z roku, którzy aktualnie się kształcą w oparciu o programy rosyjskie. Czytałem, co im wtłaczają do głów – to całkowita propaganda i kłamstwo. Oczywiście, są propagowane idee walki z nazistami i wielkiego zwycięstwa.

Są ludzie, którzy przed kamerami [telewizji rosyjskiej] się cieszą z okupacji, ale co mogą mówić? Przed kamerami udają radość, po czym najpewniej wracają do domu, łapią się za głowę i płaczą.

Do kogo mieszkańcy Mariupola mają żal? Do mera miasta i prezydenta Ukrainy. Prezydent nie umacniał obrony Ukrainy i Mariupola, tylko mówił, że wojna nie wybuchnie. Ludzie mu wierzyli i pozostawali z dziećmi w mieście. Potem Mariupol się znalazł w kotle, bo nie mieliśmy żadnej osłony przed inwazją Rosjan od strony Krymu. Ludzie mają żal do mera Mariupola, bo nie ewakuował ludzi z miasta, ratował się sam.

Bardzo chcę wrócić do Mariupola. Tęsknię. Niestety, nikt w całym świecie teraz nie powie, kiedy to się może stać – nawet w teorii. Dopóki Mariupol jest pod okupacją rosyjską, za nic w świecie tam nie pojadę. Mnie, jak każdego innego mężczyznę, mogą tam złapać, sfabrykować zarzuty, torturować, a potem pochować pod najbliższą brzozą albo topolą – nawet nie w grobie. Jeszcze gorsze dla mnie byłoby wysłanie do „armii DRL”.

Co w dniach oblężenia Mariupola wywoływało największy strach? Były chwile, gdy myślałem, że pocisk w dowolnym momencie może uderzyć w nasz dom i zostanę pogrzebany pod odłamkami pocisków w piwnicy, w której się ukrywałem. Takie obawy miał każdy, kto przebywał w Mariupolu na wiosnę 2022 roku. Bałem się, że się zamienię w zwłoki, a potem zostaną one zmieszane z asfaltem, który wyleją na nowe drogi w moim rodzinnym mieście.

Aktualnie Mariupol kojarzy mi się z dwiema słowami – całkowita ruina. To dla mnie teraz Żdanow[1] [tak do 1989 roku nazwało się miasto – przyp. red. „UP”], a nie Mariupol – miasto mego dzieciństwa.

Tłumaczyła Irena Kulesza, tłumacz języków polskiego, ukraińskiego i rosyjskiego, redaktor

miriamg@wp.pl


[1] Od momentu założenia miasta w 1778 roku do 1780 roku miasto nosiło nazwę Pawłowsk. W 1780 roku otrzymało nazwę Mariupol – na cześć Marii Fiodorowny, żony dziedzica tronu, przyszłego cara Rosji Pawła I. W 1948 roku nazwa miasta została zmieniona na cześć Andrieja Żdanowa, polityka, członka partii bolszewickiej i komunistycznej, współpracownika Stalina, przewodniczącego Rady Najwyższego Rosji Sowieckiej, ur. 26 lutego 1896 r. w Mariupolu – przyp. tłum.


 [I1]https://ru.wikipedia.org/wiki/Тяжёлая_огнемётная_система

Bez kategorii, polityka

Nawigacja wpisu

Previous Post: Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau

More Related Articles

Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau Bez kategorii
Na Święta Narodzenia Jezusa Chrystusa Bez kategorii
Co się stanie z edukacją szkolną? Bez kategorii
Kim jest “ministra”? Bez kategorii
Witamy na stronie myślnik.net! Bez kategorii
W obronie TVP oraz TVP Info Bez kategorii

Dodaj komentarz Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Archiwa

  • lipiec 2025
  • luty 2025
  • luty 2024
  • grudzień 2023

Kategorie

  • Bez kategorii (7)
  • kultura (0)
  • polityka (1)
  • religia i wiara (0)
  • społeczeństwo (0)
Zaloguj się

Ostatnie wpisy

  • W Mariupolu najbardziej się obawiałem tego, że się zamienię w zwłoki, które potem nie zostaną odnalezione pod gruzami
  • Niemiecki nazistowski obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau
  • Co się stanie z edukacją szkolną?
  • W obronie TVP oraz TVP Info
  • Kim jest “ministra”?

Najnowsze komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia.

Copyright © 2023 Myślnik.net Sieradz

Powered by PressBook Green WordPress theme